“Po ukończeniu liceum nie za bardzo wiedziałam co ze sobą począć. Pochodzę z małej miejscowości pod Poznaniem. Tam możliwości dalszego rozwoju w czasach, w których dorastałam były nikłe. Nie było wówczas internetu, kontaktu z szerszymi horyzontami. Byłam dość zagubioną nastolatką. W tym czasie moja mama przyszła mi z pomocą, przynosząc do przeczytania pamiętniki pracowników socjalnych. Zaczęłam je czytać i poczułam, że ich historie są dla mnie ratunkiem. Postanowiłam iść w tym kierunku i podjęłam naukę w odpowiedniej szkole. Tam też dowiedziałam się jakie są potrzeby i oczekiwania społeczne. To co mnie wtedy najbardziej przyciągnęło, to osoby dorosłe z niepełnosprawnością intelektualną. Takie były moje początki zawodowe.
Pomysł na spółdzielnię socjalną przyszedł po osiemnastu latach mojej pracy z osobami niepełnosprawnymi, którzy osiągając pełnoletność, nie mogli znaleźć dla siebie miejsca.
Trzy lata temu przyszedł taki moment w Polsce, kiedy pracodawcy powoli zaczęli być gotowi do zatrudniania osób niepełnosprawnych. Czułam, że jest to również dobry moment dla mnie, aby uniknąć zawodowego wypalenia. Podjęte wyzwanie okazało się trudniejsze niż się tego na początku spodziewałam. Udawało się znaleźć praktyki dla takich osób ale nic dalej się nie działo. Nie byliśmy w stanie, na otwartym rynku, tych ludzi zatrudnić. Zbiegło się to w czasie z ruszeniem nowego projektu na rzecz spółdzielni socjalnych – “Innowacje dla WTZ”. Połączyliśmy wspólnie z realizatorami projektu siły i stworzyliśmy Spółdzielnię DOBRA. Sama idea, aby założyć takie bezpieczne miejsce pracy wynikało z mojej, ogromnej frustracji. Nie chciałam już dłużej stać bezczynnie tylko działać. Dla siebie i moich podopiecznych, którzy powoli tracili wiarę w swoje możliwości. I to się sprawdziło. Osoby, które zaprosiliśmy do tworzenia kawiarni DOBRA bardzo się zaangażowały. Oddali się sprawie. Dla nas to było wielkie ryzyko. Nie mogliśmy dać nikomu pewności, że taki koncept się sprawdzi. Włożyliśmy bardzo dużo pracy w to, aby osoby niepełnosprawne zafunkcjonowały w nowych rolach.
Dzięki działalności kawiarni, ludzie zaczęli dostrzegać problem, mówić o tym. Jednak największym dla mnie sukcesem są historie naszych pracowników, których życie wcześniej bardzo zamknięte, zaczęło się diametralnie zmieniać. Nikt im tego już nie odbierze.
Sukces kawiarni dał nam motywację do pójścia o krok dalej. Stąd pomysł na restaurację – Dobra i Wino. Z perspektywy czasu widzę, że taki koncept był społecznie bardzo potrzebny. Powstały dzięki nam miejsca, w których ludzie mogli zmierzyć się ze swoimi dotychczasowymi ograniczeniami.
Wciąż spotykamy się z wieloma obawami i falą krytyki z różnych stron. To są takie momenty, które trzeba po prostu przeżyć i robić dalej swoje. Takie obawy, wynikają często z nikłej wiedzy o niepełnosprawności czy własnych uprzedzeń, na które po prostu nie mamy wpływu.
Marzy mi się, aby w Polsce powstało więcej takich miejsc.To się powoli zaczyna zmieniać i jestem dumna z tego, że nasza spółdzielnia pokazuje, że można i da się to zrobić.
Myślę, że jeżeli coś w nas kiełkuje i mamy na to dobry pomysł, to nie ma co się długo zastanawiać. Dla mnie, moja ścieżka zawodowa była tak naprawdę ratunkiem dla samej siebie. Czasem banalne słowa wsparcia, mogą wiele zdziałać. Tak było również w moim przypadku. Dlatego zawsze powtarzam, że warto się wspierać na każdym etapie. Po prostu dzielmy się dobrą energią”.

Agnieszka Frankowska
https://www.facebook.com/DobraKawiarnia/
https://www.facebook.com/dobraiwino/

Poznaj więcej historii