“Jako małe dziecko wiedziałam, że będę dużo pracować. W dzieciństwie wiele osób marzy o mężu, własnym domu i dzieciach. Ja czułam, że chce się spełniać w zupełnie innym obszarze życia.
Ukończyłam prawo i ekonomię, następnie przygotowywałam się do wyjazdu na międzynarodowe studia w Paryżu. Zdążyłam pożegnać się z rodziną i przyjaciółmi, walizka była już spakowana. Tydzień przed wylotem zdałam sobie sprawę, że wyjazd spowodowałby zostawienie osób, których opuszczenie sprawiłoby mi dużo bólu. Wiedziałam, że w Polsce również dam sobie radę i postanowiłam zostać. W końcu jest tu jeszcze tyle rzeczy do zrobienia!
Otworzyłam wówczas z koleżanką spółkę, produkującą odzież niemowlęcą. To był czas boomu na odzież polską. Brakowało w Polsce firm, które specjalizowały się w odzieży niemowlęcej. Postanowiłyśmy iść w tę stronę.
Po dziewięciu miesiącach funkcjonowania naszej spółki, poczułam silną potrzebę zrealizowania absolutnie własnego projektu, gdzie zarówno decyzyjność jak i odpowiedzialność będzie ciążyła na moich barkach. Szybko zdecydowałam o odejściu i stworzeniu czegoś od początku do końca mojego. Tak powstało Misimi.
Pamiętam początki, kiedy wszystko wydawało się być czarną magią. Większość sklepu internetowego postawiłam sama, ucząc się nawet na szybko podstaw programowania. Spędzałam dzień i noc nad tym, aby otworzyć firmę jak najniższym kosztem. Wystartowałam z bardzo małym budżetem. Sklep ruszył wieczorem około godziny 22. Doskonale pamiętam moment, kiedy przyszło pierwsze zamówienie. To było coś niesamowitego.
Zaczynałam od produkcji ubranek dla dzieci, następnie na prośbę klientek, zaczęłam szyć komplety ubrań “mama – córka”. Wraz z otwarciem Posnanii, otworzyłam tam pop-up store, w który spędzałam prawie dwanaście godzin na dobę, siedem dni w tygodniu, wszystko po to aby jak najlepiej poznać moje klientki oraz ich potrzeby. Takie bezpośrednie badanie rynku. Tak powstała potrzeba stworzenia kolekcji ciążowej.
Tego typu ubrań wtedy Polsce po prostu nie było.
Zdecydowałam się wówczas na bardzo ryzykowny krok i postawiłam wszystko na jedną kartę. Skończyłam szyć ubrania dla dzieci. Zrobiłam całkowity rebranding marki. Wierzyłam, że zmiana jaką zaplanowałam dla firmy jest najlepszym, co może ją spotkać. Postanowiłam skupić się w 100% na jednym, czyli na odzieży ciążowej. Miałam silne przeczucie, że w tę stronę powinnam pójść.
To był strzał w dziesiątkę. Dzisiaj jesteśmy jedną z najbardziej rozpoznawalnych marek szyjących dla kobiet w ciąży.
Był moment, o którym jak dziś pomyślę, przechodzą mnie ciarki. Dałam się namówić na stworzenie kolekcji zupełnie nie w dotychczasowym stylu. To był strzał w stopę. Straty z niesprzedanej kolekcji były ogromne.
Wzięłam głęboki oddech, zdiagnozowałam problem i postanowiłam ratować firmę, w którą dalej mocno wierzyłam. To doświadczenie nauczyło mnie, aby nigdy więcej nie porzucić swojej intuicji. Nie poddałam się i założyłam sobie, że za dwa lata będziemy największą firmą w Polsce, szyjącą odzież ciążową. Mówię o tym otwarcie, bo głęboko wierzę, że jak mówimy o czymś na głos, to się spełnia.
Zawsze powtarzam, że jeżeli nie wiesz co robić dalej, postaw na intuicję. Jeśli o czymś bardzo myślisz i nie daje ci to spokoju, to znak, że musisz coś z tym zrobić. Nie czekaj, aż
ktoś wpadnie na ten sam pomysł i zrealizuje go za Ciebie, gdyż na tak szybko zmieniającym się rynku jest to czasem kwestia chwili.
Te wszystkie historie sukcesów, w których czytamy o ciężkiej pracy, nie biorą się znikąd. Musisz ciężko pracować, jeżeli chcesz widzieć tego efekty.
Jak osiągniecie sukces, nigdy nie mówcie, że Wam się po prostu udało. To nie przypadek tylko wynik pracy, wytrwałości, determinacji i oczywiście odrobiny szczęścia, które wiele razy się do mnie uśmiechnęło i w które równie mocno wierzę.”
Joanna Dobosz,
@http://misimi.pl/
Photo: KLAUDYNA MLYNARSKA PHOTOGRAPHY