CIEKAWOŚĆ ŚWIATA

„Kiedy pojawiliśmy się z bratem na świecie, mama wybierała pracę na nocne zmiany, żeby w ciągu
dnia móc być z nami. Rodzice poświęcali nam cały swój czas i uwagę – wszystko, co mieli. W
takich wartościach wyrastaliśmy.
Sama tego nie pamiętam, ale moi koledzy z podstawówki wspominają, że od dziecka chciałam
zostać dziennikarką. Zawsze interesowałam się wydarzeniami, które działy się wokół nas.
Uwielbiałam WOS, ciekawiła mnie polityka.
Mój tata bardzo lubił programy informacyjne. Pilnował pór dnia, w których emitowane były
wiadomości, żebyśmy zawsze byli na bieżąco. Siedziałam z nim na dywanie przed telewizorem i
oglądaliśmy wydarzenia z wypiekami na twarzy. Pamiętam ze swojego dzieciństwa Ewę Siwicką,
prowadzącą program, który dwadzieścia lat później prowadziłam również ja.
Naturalna ciekawość świata doprowadziła mnie na dziennikarstwo i politologię, które studiowałam
w Poznaniu. Miłość do dziennikarstwa zaczęła się od radia. Jeszcze będąc w liceum, biegałam w
wolnej chwili do Radia Merkury, w którym czytałam pozdrowienia od słuchaczy. Uwielbiałam tę
pracę. Radio ma w sobie magię – słuchasz głosów, które kochasz i podziwiasz. Potem jednym z
przedmiotów na studiach była pracownia radiowo-telewizyjna. Tak zaczęła się moja przygoda z
telewizją, która trwa już ponad dwadzieścia lat.
Pierwsze próby wystąpień na żywo to były tzw. stand-upy, czyli przygotowane lub improwizowane
komentarze, opisujące daną sytuację. Trudna sztuka, która niesamowicie uczyła, na czym polega
zawód dziennikarza w telewizji. Następnie robiłam przeglądy prasy, a w końcu zaczęło się
prowadzenie programów informacyjnych. To były czasy, w których widzowie na wiadomości musieli
czekać – nie było telewizji nadających informacje całodobowo. Każdy dzień w pracy był zupełnie
inny. Nigdy nie wiedziałam co przyniesie następny, z jakimi wiadomościami będę musiała się
zmierzyć.
Po dziewięciu latach pracy w telewizji publicznej przyszedł czas na nowe wyzwanie – pracę w
telewizji informacyjnej, nadającej newsy 24 godziny na dobę. Taka telewizja jest jak żywy
organizm, który w każdej chwili może się zmienić. Praca w TVN24 była dla mnie szkołą życia.
Ważny był również czas w TVN24BiS, gdzie przekazywaliśmy wiadomości z całego świata. O
polskich sprawach jest łatwiej mówić, a tutaj mieliśmy do czynienia z trzęsieniami ziemi, wojnami w
odległych krajach – to jest już inny kaliber dziennikarstwa.
Praca dziennikarza angażuje wszystko. Mówi się, że telewizja to kochanka, która zabiera twój czas
i siły. Sukcesem jest, aby nie zatracić tego, co dla nas najważniejsze.
Pojawienie się dziecka powoduje całkowitą zmianę w głowie kobiety. Zmienia się sposób patrzenia
na przyszłość i czas, który jest teraz. Rodzina to moja wyspa szczęścia. Staram się, aby praca
dostosowywała się do niej, a nie na odwrót. Stąd też pomysł na kolejne nasze wspólne wyzwanie,
jakim jest przeprowadzka do Afryki. Żartujemy sobie z mężem, że dopadła nas “zanzibarka”, czyli
choroba, która trzyma i nie puszcza.
W Afryce poznaliśmy zupełnie inne podejście do relacji międzyludzkich – tam życie kręci się
głównie wokół nich, a u nas takie myślenie powoli zanika. Ogromnym problemem naszych dzieci i
nas samych jest fakt, że nie spędzamy czasu ze sobą, tylko obok siebie. W całym tym pędzie za
pieniędzmi, kolejnymi sukcesami ludzie zapominają o bliskości. Tylko pytanie: w imię czego?
Ostatnio od wielu osób, z którymi rozmawiam o przeprowadzce, często słyszę to samo zdanie: “Ja
też o tym marzę, ale się boję”. My doszliśmy do wniosku, że im dłużej będziemy czekać na tę
naszą przyszłość, tym ona będzie krótsza. Więc może trzeba spróbować?
Moje chwile słabości przypominają walkę pomiędzy tym czego się boję, a czego chcę. Takie też
nastawienie mam do naszej przygody z przeprowadzką na Zanzibar. Będzie ciężko, ale po prostu
będziemy musieli sobie poradzić. I damy radę. Wszystko w naszych głowach i rękach.
Z jednej strony blokuje nas strach, z drugiej strony unieszczęśliwiają potrzeby. To też jest lekcja,
którą wynieśliśmy z Zanzibaru, że im mniej człowiek ma, im mniej posiada, tym jest szczęśliwszy.
Mniej rzeczy go wówczas przytłacza i za mniejszą ilością goni.

Tracimy czas, żeby więcej  zarabiać, pędzić, gonić, a nie spędzamy go ze sobą. Wciąż dochodzimy do punktu wyjścia.

Stwierdziliśmy, że chcemy to zmienić – nie warto dłużej czekać.”

Katarzyna Werner

FOT. Archiwum Charytatywnych Kulinarnych Zawodów Dziennikarzy

Poznaj więcej historii