WALKA DO KOŃCA

“Mój pierwszy zawód to praca w telewizji kablowej, zaraz po studiach. To było takie wymarzone miejsce do pracy. Pamiętam jak po pierwszych dwóch dniach w telewizji, nastąpiła w Polsce wielka powódź. Zostałam wówczas wysłana na tereny powodziowe. To doświadczenie utwierdziło mnie, że to jest to, co chcę robić.
Marzyłam o wielkiej karierze dziennikarskiej. Praca w telewizji, wydawała się spełnieniem moich marzeń. W życiu nie spodziewałam się, że za niedługi czas, moja ścieżka zawodowa zupełnie się zmieni. I będzie to mój bardzo świadomy wybór.
Wierzę w to, że czasem spotykamy na swojej drodze osoby, dzięki którym w naszym życiu zaczynają się dziać rzeczy niezwykłe. Tak właśnie było z Anką, która pojawiła się któregoś dnia w redakcji. Miałam wówczas zrobić reportaż o Ani i jej poszukiwaniu dawcy szpiku.
Doskonale pamiętam jak Anka wymyśliła pierwsze spotkanie z potencjalnymi dawcami. To było prawie 10 lat temu, gdzie temat oddawania szpiku w Polsce praktycznie nie istniał. Stanęła wśród obcych sobie ludzi i potrafiła rozpalić ich serca. Bardzo marzyła aby powstała w Polsce fundacja, która pomogłaby szukać potencjalnych dawców szpiku. Niestety nie udało się odnaleźć dawcy dla Ani, jednak zdążyła przed śmiercią założyć fundację o jakiej marzyła. Notabene powstała w dniu moich urodzin. Wiedzieliśmy, że tego typu instytucję będzie trudno rozhulać. Musieliśmy stworzyć taki projekt, który w jakiś sposób oddamy w ręce ludzi. Drużyna pójdzie w to miejsce, gdzie znajdzie się człowiek, który będzie chciał się przyłączyć.
Tak powstała Drużyna Szpiku. Jak cofam się do jej początków, to nie chce mi się wierzyć, że zrobiliśmy taki ogrom pracy. Zaczynaliśmy od fundacji, która z niczym się ludziom nie kojarzyła. O samym oddawaniu szpiku krążyły wówczas różne plotki i mity. Dzisiaj większości z nas, wydają się absurdalne, ale te dziesięć lat temu nie było takiej świadomości. Ludzie bali się tego tematu.
Drużyna Szpiku wkradła się w życie całej mojej rodziny. Moje dzieci od małego były częścią fundacji. Dla nich to nic nadzwyczajnego. Dzięki temu czuję, że uczą się empatii dla drugiego człowieka i z pewnymi tematami są już oswojone. Wiedzą, że jest śmierć, choroby i że życie nie składa się tylko z szczęśliwych momentów. Są świadome, że warto robić coś fajnego dla innych. Nie chodzi tu o wielkie rzeczy, że trzeba zbawiać świat. Nawet piekąc chleb można mieć poczucie, że robi się coś dobrego. Ktoś będzie mógł się najeść, nie będzie chodził głodny.
Nie udaję mi się całkowicie rozdzielić życia rodzinnego od fundacji. Jednym okiem oglądam z córką Grę o Tron, drugim czytam służbowe maile.
Cudownie jest robić coś, co się lubi. W pracy spędzamy tak dużo czasu, że nie warto marnować swojego życia na bycie w miejscu, w którym nie chcemy być.
Bardzo często powtarzam to moim dzieciom, aby nie bali się robić w życiu to co chcą. Żeby niczego później nie żałowali. Jeśli się nie uda to trudno, ale zawsze będziemy mieli świadomość, że chociaż spróbowaliśmy. To jest coś czego nauczyłam się pracując dla Drużyny Szpiku. Nie ma co czekać na lepszy moment – może on po prostu nigdy nie nadejść.
Wiem, że to wszystko jest dobre w teorii, bo życie przynosi nam takie scenariusze, których zupełnie się nie spodziewamy. Dlatego uważam, że warto być takim kolekcjonerem chwil. Kolekcjonujmy wszystko to, co jest dla nas ważne.
Szkoda naszego czasu”.

Dorota Raczkiewicz,
Fundacja Dar Szpiku
@https://www.facebook.com/pg/druzynaszpiku/about/?ref=page_internal
@http://darszpiku.pl/
Photo: Adam Ciereszko

 

Poznaj więcej historii